
Bidon LittleLife
bidon prawie niezniszczalny
Bardzo wytrzymały, lekki i ładny bidon ze słomką dla dzieci. Wykonany z przyjemnego w dotyku matowego materiału. Dodatkowo posiada specjalny uchwyt do zawieszenia na nadgarstku. Mimo ciągłego używania dwóch egzemplarzy od prawie roku, nadal są funkcjonalne i wyglądają prawie, jak nowe.
Bidon LittleLife składa się z butelki, słomki i zakrętki z wieczkiem. Każdą część można wyjąć i oddzielnie umyć. Żaden element nie zawiera BPA.
Bidon ma 19,5cm wysokości oraz 6,7cm średnicy.
Z przodu znajduje się obrazek uroczego pingwinka (do wyboru jest również zielony model z krokodylkiem oraz różowy z sówką) oraz logo producenta. Grafiki są bardzo dobrze naniesione na bidon, nie ma "przesunięcia" nadruku, ubytków, dodatkowych "chlapnięć" farbą.
Z boku bidonu znajduje się miarka, dzięki czemu jesteśmy w stanie idealnie odmierzyć napój lub kontrolować spożycie wody przez dziecko.
Jak większość bidonów, ten również posiada pasek, przy użyciu którego możemy zawiesić bidon na rączce wózka, czy nadgarstku.
Butelka oraz zakrętka wykonane są z matowego, wręcz aksamitnego materiału. Nie jest to tani, błyszczący plastik, na którym widać najdrobniejsze uszkodzenie. Ten w większości jest odporny na zużycie, nie widać na nim rys.
Aby bidon otworzyć, należy za pomocą wystającego kawałeczka plastiku pociągnąć wieczko do góry. Analogicznie działa zamykanie. Podczas tych czynności słomka chowa się do bidonu, dzięki czemu zawsze będzie czysta, a zginając się, uniemożliwia wylanie się napoju oraz zatyka otwór odpowietrzający.
Użytkowanie
Większość plastikowych bidonów (nie tylko dla dziecka) po jakimś czasie zaczyna przejmować zapach z napoju (nawet, jeśli pijemy tylko wodę) i zaczyna po prostu śmierdzieć. W przypadku bidonu LittleLife nic takiego nie ma miejsca - jest zupełnie bezzapachowy, nie czuć w nim charakterystycznej woni zużytej, czy mokrej gumy/plastiku. Dla dorosłych natomiast świetnym nieśmierdzącym bidonem jest Blender Bottle, ale o tym w jednym z następnych wpisów :)
Szerokość bidonu jest w sam raz dla małego dziecka. Małe raczki bez problemu mogą go utrzymać. Mieści się też do większości toreb (do bocznych kieszeni), tacek do wózków, czy organizerów.
Przy normalnym użytkowaniu, gdy rączki są czyste, na bidonie brak jest odcisków palców. Gdy dziecko jest całe w obiedzie, tłuste plamy z paluszków przenoszą się na bidon. Matowy plastik staje w tych miejscach przezroczysty (oczywiście po umyciu wszystko wraca do pierwotnego stanu).
Jak każdy bidon, także ten ciężko jest czyścić. Mnóstwo jest zakamarków, w których zbiera się osad po herbatce, wodzie, czy sokach. Gdy bidon myjemy prawie od razu po użyciu, problem nie występuje, jednak bidon żłobkowy (który zabieram co tydzień do domu na gruntowne czyszczenie) wymaga zawsze użycia dodatkowych narzędzi, jak np. mini patyczków ze szczoteczkami i specjalnej dłuższej szczotki do butelek :) Dlaczego nikt jeszcze nie wymyślił bidonu bez tych irytujących zagłębień?
W tasiemce do przenoszenia zbierają się resztki napojów, czy jedzenia. Bardzo łatwo jest jednak ją doczyścić zwykłą gąbką, w szczelinach nie zostaje nic, co można zobaczyć gołym okiem.
Zużycie
Mój mały użytkownik posiada dwa identyczne bidony LittleLife kupione mniej więcej w tym samym czasie - jeden w domu, drugi w żłobku. Specjalnie zdecydowałam się na ten sam model, by zawsze pamiętał, że niebieski pingwin jest jego. Gdyby miał dwa różne, istniałoby ryzyko, że zabierałby bidoniki innym dzieciom :) Żaden z bidonów nie był traktowany ulgowo, szorowane były gąbkami (również tą chropowatą stroną, mimo zakazu producenta), przeżyły zmywarki, rzucanie o ścianę, upadki ze stołu, na beton, czasem były elementem toru przeszkód dla autek, czy ginęły w pudełkach z Lego...
Na pierwszy rzut oka, po prawie roku użytkowania prezentują się świetnie. Plastiki nie wyglądają na porysowane, grafiki są wyraźne i w całości. Po przyjrzeniu się bliżej, zauważymy kilka śladów zużycia, jednak nie są to wady rażące wizualnie, czy uniemożliwiające korzystanie z bidonów. Po bardzo nieprzyjemnej przygodzie z bidonami Skip Hop, te, mimo wszystko wydają się pancerne! :)
W jednym z bidonów (żłobkowym) obrazek pingwinka w dwóch miejscach ma minimalne ubytki, dosłownie wielkości główki od szpilki. Obrazek w drugim jest jak nowy.
Miarka również pozostała prawie bez śladów zużycia. W jednym egzemplarzu górna część jest minimalnie wytarta, jednak nie mam pewności, czy nie było tak już od początku.
Najbardziej zużywa się spód bidonu. Co ciekawe, widać od razu, który bidon używany był tylko w pomieszczeniach, a który jest bidonem wychodzącym na dwór. Bidon żłobkowy (po prawej) na spodzie jest jedynie lekko powycierany oraz posiada minimalne odbarwienia od herbaty. Bidon domowo/podwórkowy, który wielokrotnie stał na betonie, był wkładany do różnych toreb, ma dość mocno wytarty dół w miejscu, gdzie plastik jest najbardziej wysunięty. Biały nalot pochodzi od przypadkowego zostawienia bidonu w zbyt gorącym podgrzewaczu do butelek. Wady te jednak zupełnie nie przeszkadzają w codziennym użytkowaniu, są również prawie niewidoczne, gdy dziecko pije, czy postawi bidon na stole.
Plastik zakrętki jest trwały, jednak po zetknięciu z chodnikiem nie wytrzymuje tarcia :) Jedynym fizycznym uszkodzeniem, które wystąpi prędzej, czy później, jest wytarcie bidonu w miejscu otwieranego wieczka - widać dokładnie półkoliste rysy.
Butelka bidonu nie jest porysowana, czy dodatkowo zmatowiała. Linie widoczne na plastiku to ślady wody (bidon był myty chwilę przed) znajdujące się po wewnętrznej stronie.
Update lipiec 2020
Po 4 latach wierzchnia powłoka bidonu zaczęła się odklejać. Zerwałam więc całą (bardzo ładnie odchodziła, została jedynie na pingwinie) i mam nowy, błyszczący bidon :)
Nowy, czy używany
Bidon jest bardzo trwały, nie ma przeszkód, by kupić używany, jednak ja miałabym opór przed używaniem tak osobistej rzeczy z drugiej ręki.
Bidon nie jest tani, kosztuje ponad 40zł (stan na 29 października 2017), ale w przypadku, gdy starcza na tak długo, jest to opłacalny wydatek.
Opinia
Bardzo ładny, trwały bidon dla dzieci, nie pochłania zapachów, jest odporny na działanie małych rączek i codzienne szorowanie.
Wpis nie powstał we współpracy z producentem.
Opublikowano 30 października 2017
Komentarze
Tagi
- akcesoria do wózków
- amarantus
- Babaryba
- Baby Jogger
- Babymel
- biało-czarno-czerwone
- bidon
- Britax
- budka do wózka
- Bugaboo
- Bumbleride
- Buppa Brand
- Canca
- ciastka
- czuczu
- dobra kaloria
- domek ogrodowy
- domki
- Elodie Details
- folia przeciwdeszczowa
- Giant
- goki
- gotowanie
- Green Toys
- gry
- gryzak
- Hervé Tullet
- IKEA
- kąpiel
- karuzela
- Kees
- kontrasty
- książeczki dla dzieci
- książki
- książki dźwiękonaśladowcze
- książki obrazkowe
- kubek
- La Millou
- LittleLife
- Lodger
- Lullalove
- Maclaren
- Mamas&Papas
- mata edukacyjna
- Melissa & Doug
- Mochtoys
- Mountain Buggy
- mufka do wózka
- nauka picia
- niemowlę
- odgrywanie ról
- ogród
- organizer do wózka
- orzechy
- parasolka
- Pinkie
- plac zabaw
- pojemnik na chusteczki
- pomelo
- pozytywka
- przebijanka
- przekąski
- przyczepka rowerowa
- Puky
- puzzle
- Quinny
- rękawice do wózka
- rower
- Skip Hop
- śliniaczek
- słodycze
- spacerówka
- śpiworek do wózka
- sport
- Stokke
- Stokke Scoot
- supeRRO
- sztućce
- tacka na przekąski
- terenówka
- Tiny Love
- torba do wózka
- trójkołowiec
- Tum Tum
- uchwyt na kubek
- Valco Baby
- wbijanka
- wieża edukacyjna
- wózek
- wózek biegowy
- wózek do samolotu
- wózki
- X-lander
- zabawka sensoryczna
- zabawki
- zabawki do kąpieli
- zabawki drewniane
- ząbkowanie
- zdrowa żywność
Maclaren Mark to jeden z moich ulubionych małych wózków. Ma wysoko osadzoną budkę, więc nadaje się dla naprawdę dużego dziecka, jest leciutki, wygodnie się prowadzi. Oglądając Marka, zawsze jestem jest pod wrażeniem, w jaki sposób Maclaren osiągnął tak niską wagę, zachowując przy tym pełną funkcjonalność. Jak mu się to udało? O tym dalej :)
Organizer Babymel to kultowy organizer do wózka. Bardzo pojemny, funkcjonalny, a jednocześnie zgrabny. Dodatkowa siateczkowa kieszonka pozwala jeszcze bardziej powiększyć powierzchnię załadunkową. Niestety, jego wielką wadą jest podatność na blaknięcie i narażenie na przetarcia na kieszeniach. Mimo wszystko, jest to jeden z lepszych organizerów na rynku, nieprodukowany niestety już od kilku lat.
Zgrabny organizer do wózka Bugaboo mieszczący wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy przydatne podczas spaceru. Minimalistyczny i kompaktowy a jednak bardzo pojemny. Świetna alternatywa dla wiszących torebek, może służyć zarówno mamie, jako podręczny przybornik, jak i dziecku jako schowek na ciastka, czy małe zabawki.
Elastyczny i kolorowy pałąk doskonale zastępuje maty edukacyjne. Oferuje znacznie więcej rozrywki, niż statyczne maty. Możemy nadawać mu taki kształt, jaki tylko wymyślimy, dzięki czemu długo się nie znudzi i będzie ciągle dostarczał dziecku nowych wrażeń.
Baby Jogger City Mini GT to idealny wózek do miasta. Ogromna buda z dwoma okienkami, regulowany pałąk, duży kosz, nie za duże i nie za małe koła. Świetnie radzi sobie na równych chodnikach, kostce, a także w terenie. Brak amortyzacji zupełnie nie przeszkadza. Mieści się również do małych bagażników. Gdybym musiała mieć tylko jeden wózek, bardzo możliwe, że byłby to właśnie GT.
Stokke Scoot v1 to funkcjonalny wózek z amortyzacją, cichymi kołami, dużą budką, z możliwością zamontowania siedziska w obie strony, regulowanymi podnóżkami, pojemnym koszem i wygodną rączką. Wizualnie jest dość potężny, jednak składa się szybko i łatwo do małych rozmiarów. Wbrew pozorom, to świetny wózek do bagażnika. Niestety, z powodu zbyt krótkiego siedziska nadaje się tylko dla dzieci, które już nie śpią na spacerach.